niedziela, 5 stycznia 2014

Boże Narodzenie w Genui

W poście o kuchni Ligurii obiecałam, że napiszę co nieco na temat jedzenia serwowanego w czasie świąt Bożego Narodzenia w tym pięknym regionie Włoch. Trochę mi zeszło, ale zdążyłam przed włoskim końcem okresu bożonarodzeniowego, którym jest właśnie jutrzejsze święto Trzech Króli. W Polsce śpiewamy kolędy aż do 2 lutego, więc pozostawanie w klimacie świątecznym jest jak najbardziej na miejscu. 
Jak już pisałam, to Boże Narodzenie było dla mnie wyjątkowe, bo spędzone nie z moją rodziną i nie w moim kraju ojczystym. Postanowiłam czerpać z tego doświadczenia garściami i dowiedzieć się jak najwięcej na temat tradycji Włoch oraz (oddzielnie) Ligurii, ponieważ, jak już wspominałam, każdy region Włoch ma swoje potrawy i swoje tradycje. Dość dużym uderzeniem dla Polki, która przez całe swoje życie Boże Narodzenie rozpoczynała 24 grudnia wielką i uroczystą kolacją, był brak Wigilii. Wigilia obchodzona jest w ściśle takiej  samej formie jak u nas tylko na Litwie. Tu we Włoszech w niektórych rodzinach lub kręgach znajomych również panuje tradycja spożywania uroczystej kolacji w wieczór wigilijny, nie ma ona jednak tak rytualnego charakteru, jak nasza polska Wigilia. Jest to po prostu bardziej niż zwykle wykwintna kolacja. Wiele osób w ten wieczór wychodzi do pubu czy baru, aby spotkać się z przyjaciółmi i sąsiadami, co i my uczyniliśmy. Całe obrzędy bożonarodzeniowe kumulują się we właściwym dniu święta, czyli 25 grudnia. Spożywa się wówczas uroczysty i wystawny obiad w gronie rodziny. Rutyna dań, które na ten obiad się składają jest taka sama, jak standardowa rutyna włoskiego posiłku, czyli: tzw. antipasti (przystawki), pierwsze danie (którym jest w 95% makaron), drugie danie (w Boże Narodzenia jest to zazwyczaj klika drugich dań), insalata (sałata), owoce, deser i kawa (do tej części posiłku dochodzi w ten dzień także spożywanie orzechów). W domu mojego narzeczonego pojawiły się 4 przystawki, z których jedną była zrobiona przeze mnie sałatka meksykańska (przepis na nią podawałam w tym poście), najlepsze prosciutto crudo z Parmy, jakie w życiu jadłam, frittata z boćwiny oraz marynowane ogórki i cukinia. 

Frittata z boćwiną
Pierwszym daniem był oczywiście makaron, w naszym przypadku zielony, świeży makaron z ragu bolognese, czyli z sosem z mięsa mielonego i pomidorów. Drugich dań było kilka. Chcę się skupić na jednym z nich, które jest typowe dla Ligurii, a jest to cima - faszerowana cielęcina. Można kupić gotowy płat cielęciny od razu zszyty i w tak oto przygotowany "worek" wlewamy farsz, którym jest mieszanka zrobiona z m.in. jaj, zielonego groszku, pokrojonej w kostkę marchewki, sera, mortadeli, orzeszków piniowych i majeranku.

Cielęcina zszyta odpowiednio i gotowa do wypełnienia farszem
Mięso razem z farszem gotuje się później w rosole, który spożywa się w Szczepana. Gotową cimę kroi się w plasterki, których wygląd może robić wrażenie - co sądzicie? Mnie się podoba, jest kolorowa, ale przede wszystkim smaczna.

Cima
Mam wrażenie, że cielęcina to jest ogólnie bożonarodzeniowy rodzaj mięsa, ponieważ drugim daniem na naszym stole była również cielęcina w paście z tuńczyka i kaparów (tzw. vitello tonnato), która smakowała mi najbardziej ze względu na moje umiłowanie tuńczyka oraz połączenia ryba+kapary. Wyczytałam w Wikipedii, że to danie jest również tradycyjnym bożonarodzeniowym daniem w Argentynie. Trzecim drugim daniem była moja sałatka jarzynowa (przepis znajdziecie tutaj). Równolegle na stole pojawiły się 3 różne sałaty do wyboru, je się je zawsze ze szczyptą soli, octem winnym oraz oliwą z oliwek i ten porządek można porównać do wojskowego drylu, nie należy zmieniać kolejności doprawiania sałaty na swoim talerzu. Mówiąc sałata, mam na myśli wszystkie możliwe rodzaje sałaty zielonej, czerwonej, czy też kapusty lub ich mieszanek. Po tak przebytym posiłku następuje koniec części wytrawnej i przechodzi się do słodyczy, zaczynając od owoców. Tu dowolność, o tej porze roku na stole królują mandarynki, gruszki i jabłka. Po owocach serwowany jest deser. Liguria ma swoje typowe bożonarodzeniowe ciasto, którym jest pandolce (dosłownie: słodki chleb). Jest to coś co wyglądem przypomina nasz chleb z łopaty, a naszpikowane jest ogromną porcją bakalii oraz owocami kandyzowanymi, w tym tak częstymi w Ligurii orzeszkami piniowymi. 

Pandolce
Pandolce jest mocno związane z funkcją Genui jako głównego portu Włoch i życiem jej mieszkańców, którzy w większości zajmowali się rybołóstwem bądź byli marynarzami. Zamierzeniem było upiec takie ciasto, które można byłoby zabrać na statek i które pozostawałoby świeże na długo. Dlatego pandolce jest dobrze wypieczonym, podobnie jak chleb, ciastem, które ma długą datę ważności. 
Na zakończenie wznosi się toast białym, lekko musującym winem prosecco. Po takim obiedzie nikt nie może się ruszać, więc pozostaje się przy stole przez jeszcze jakieś kilka godzin. Resztę dnia wykorzystuje się także na odwiedziny w domach swojej rodziny, jednak wieczorem młodzież zazwyczaj wychodzi gdzieś ze znajomymi, zupełnie inaczej niż u nas, kiedy to znajomych można zobaczyć dopiero 26 grudnia, a samo Boże Narodzenie jest zarezerwowane tylko i wyłącznie dla rodziny.

4 komentarze:

  1. Dzieki za te swiateczna i smaczna wizyte we Wloszech:) Mniam:) Buon Anno!:)
    AgaT

    OdpowiedzUsuń
  2. Pandolce- czy to ma coś wspólnego z Panettone? A Cima robi wrażenie-mam nadzieje smakowo także,......ale mi się spodobał ten temat włoski:) ....chociaż jak kocham Włochy, tak nie wiem czy ja za wszystkim tam bym przepadała;) jedzeniowo:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Panettone jest w sumie podobne do pandolce, z tym że panettone to jest taka bardzo wysoka babka, a pandolce wygląda jak nasz mały chlebuś z łopaty. Różnią się też nieznacznie dodatkami i składnikami, z których są zrobione. Panettone pochodzi z Mediolanu. Cima jest bardzo pyszna, sposób jej wykonania zrobił na mnie wrażenie. Zdaje mi się, że Włochy ogólnie są krajem, gdzie je się zdrowo, więc myślę, że odnalazłabyś się z łatwością ;)

    OdpowiedzUsuń